grela08Moja przygoda z jazdą konną rozpoczęła się tak jak u większości dzieci z Mózgowym Porażeniem

Dziecięcym od hipoterapii, która miała wesprzeć i urozmaicić dotychczas stosowne usprawnianie

. Dla mnie, pięcioletniego wówczas dziecka kontakt z koniem był ogromną przyjemnością. Była to

też nowa forma dostępnego dla mnie ruchu. Jednak po paru latach przestało mi to wystarczać i

zapragnęłam czegoś więcej – nauczyć się samodzielnie jeździć. Z Ludolfiną ­ moim pierwszym

własnym koniem uczyłyśmy się tego razem, jednocześnie ucząc się siebie nawzajem. Z Ludolfiną

jesteśmy już dziesięć lat, w między czasie moje stadko powiększyło się o Kursora i Lunę.

Co mi dają konie oprócz przyjemności obcowania z nimi?

Możliwość uprawiania dostępnej dla mnie formy ruchu, zastępują mi nogi – na grzbiecie konia

docieram tam gdzie one by mnie nie zaniosły.

Przekonanie o tym, że można mieć satysfakcję z pracy ze zwierzętami nie będąc osobą w pełni

sprawną.